20 KOMENTARZY=ROZDZIAŁ 4
ROZDZIAŁ TROSZECZKĘ SPÓŹNIONY. MAM NADZIEJĘ, ŻE MI WYBACZYCIE.
NIE SPRAWDZONY!
JUTRO MAM EGZAMINY PRÓBNE, WIĘC TRZYMAJCIE KCIUKI ZA MNIE! <3
OBSERWUJCIE MNIE NA TT!: https://twitter.com/Pandaa_01
PO LEWEJ W 'ATUALNOŚCIACH' MACIE WSZYSTKO.
ZACZNIJ OBSERWOWAĆ BLOGA! I ZAPISZ SIĘ DO 'INFORMOWANYCH'!
ROZDZIAŁ TROSZECZKĘ SPÓŹNIONY. MAM NADZIEJĘ, ŻE MI WYBACZYCIE.
NIE SPRAWDZONY!
JUTRO MAM EGZAMINY PRÓBNE, WIĘC TRZYMAJCIE KCIUKI ZA MNIE! <3
OBSERWUJCIE MNIE NA TT!: https://twitter.com/Pandaa_01
PO LEWEJ W 'ATUALNOŚCIACH' MACIE WSZYSTKO.
ZACZNIJ OBSERWOWAĆ BLOGA! I ZAPISZ SIĘ DO 'INFORMOWANYCH'!
Zatrzymuję się widząc krew, czuję jak ciśnienie mi spada- od małego
robiło mi się słabo, lecz to nigdy nie powstrzymuje mnie boje skaleczenia sobie
ciała.
-Louis?- szeptam próbując zachować ciszę, nie chcę, aby ktoś
zobaczył stan tego pokoju i chłopaka z żyletką przy ręce. Znowu wszystko byłoby
na mnie.
-Odejdź!- mówi głośno, zupełnie nie martwiąc się, że przysporzy
sobie dużo kłopotów, jeżeli ktoś by do tego bajzlu wszedł. -Wy umiecie tylko
nas krzywdzić! Nic więcej!- wyrzuca żyletkę na bok a nadgarstek wyciera w swoją
biała koszulkę, do której czerwona ciecz w trybie natychmiastowym wsiąka.
-Nas?- opadam na kolana, przyglądając się mu. Zwykły chłopak a
raczej patrząc na jego zarost- mężczyzna z mnóstwem tatuaży i przyciągającymi
wzrok niebieskimi tęczówkami.
- Jest jeszcze mój przyjaciel, Tobby. Tam siedzi.- wskazuje na kąt
pomieszczenia. Nie ma tam żadnej osoby czy też przedmiotu, który mógłby być
rzekomym Tobbym. Wzdycham i kiwam głową na znak potwierdzenia. Co ja właściwie robię? Nie trudzę się ze
stwierdzeniem, że Louis jeszcze długo tutaj pozostanie.
-Wszyscy są żeby nam tutaj pomóc, nikt was tutaj nie skrzywdzi.-
mówię z zamiarem wyjaśnienia mu tego bagna, w jakim oboje się znaleźliśmy i
prędko z niego nie wyjdziemy.
-Po prostu wyjdź, ani ja, ani pan Tobby nie chcemy przebywać w
twoim towarzystwie.- wstaję i wychodzę, zostawiam go samego.
-35 kg przy wzroście 159 cm-ów.- Ellie głośno dyktuje, to co
zapisuje w mojej karcie pacjenta, a ja wciąż jestem w szoku, gdyż musiałam
rozebrać się przed lekarką i psychologiem- Luke'iem Brooksem. Wciąż nie pojmuję,
dlaczego zamiast Brooksa nie może siedzieć Lovato. Na pewno bardziej komfortowo
czułabym się gdyby przyglądałaby mi się kobieta niż facet.
Dasz radę, dasz radę. On się wcale nie
patrzy na twoje ciało- okaleczone ciało.
Wypuszczam trzymane powietrze i mam wrażenie, że ubieram się z
prędkością światła, gdy pozwalają mi się ubrać.
-Zdajesz sobie sprawę, że ważysz za mało?- wzruszam ramionami i
opadam na krzesło. -Powinnaś ważyć, co najmniej 49 kg, brakuje Ci jeszcze 14
kg.- milczę, doskonale o tym wiem.
-Zdecydowanie musisz przytyć. Wtedy znikną omdlenia.- Luke uśmiecha
się a ja na niego spoglądam.
Oh, już wiedzą o porannym incydencie?
Skupiam się na jego kolczyku w bardzo i kiwam głową. Zaczynam
rozmyślać o przyjęciu dodatkowych kilogramów, jednak po przeanalizowaniu
wszystkich ‘za’ i ‘przeciw’ stwierdzam, iż nie pozwolę po raz drugi być grubą i
tłustą osobą. Moje przemyślenia przerywa Ellie;
-Ustalimy Ci specjalną dietę, od której przytyjesz i będziesz
mogła opuścić szpital. Oczywiście, gdy spełnisz inne warunki i Jesy wyrazi
zgodę.- Ellie uśmiecha się w moją stronę a ja bez trudności stwierdzam, że aż
kipi od niej entuzjazmem. Co nie można powiedzieć o mnie. -Jak chcesz to możesz
zadzwonić do rodziców bądź przyjaciół. Masz góra pięć minut, telefony na
parterze po prawej stronie. Powinnaś znaleźć, w razie problemów zapytaj kogoś.
Powinni pomóc.
Powinni, p o w i n n i, powinni ale nie
muszą.
Mój oddech uspokaja się, gdy zauważam trzy telefony. Podchodzę i zastanawiam
się nad wybraniem właściwego telefonu. Po chwili jednak myślę, że wypadałoby zadzwonić
do mamy i poinformować ją, chociaż pewnie nie będzie miała czasu.
-Halo?- odzywam się jako pierwsza, wiem, że to mama ale jednak
wolę się upewnić.
-Perrie!
-Przeszkadzam?
-Troszeczkę, zaraz wylatuje nam samolot.- ugh, nie ma to jak usłyszeć od swojej matki, że jest się zbędnym… -Wylatujemy
z ojcem na takie mini wakacje. Wiesz, o co mi chodzi!- piszczy do telefonu,
zupełnie jak malutka dziewczynka ciesząca się nową sukieneczką dla lalki.-
przytakuję jej, nic nie mówiąc. W sumie nie mam, o czym jej mówić.
-Gdzie lecicie?- pytam, udaję zatroskaną.
-Do Francji. Boże, dziecko, Paryż to stolica mody!- wrzeszczy, a
ja bardziej się dołuję. Kolejne moje
marzenie.
-Tata pewnie też zadowolony, prawda? Słyszałam, że sprzedają też
niezłe cygara.
-Ojciec będzie w pracy.- oznajmia a między nami następuje
niezręczna cisza. Przerywa nam dopiero oznajmienie kobiety, iż samolot
wystartuje za lada chwilę. Matka żegna się ze mną, życzy dużo zdrowia i obiecuje,
że kupi mi coś w Paryżu i wyśle paczką do Royal. Żegnam się i jeszcze chwilę
stoję przy telefonach i wszystko dokładnie przemyślam.
Siadam na schody przed budynkiem, podwórko jest opustoszałe, więc
nie muszę się krępować. Nie siedzę długo, ponieważ moją uwagę przyciąga las,
który widziałam jak tutaj jechałam. Wstaję i idę w jego kierunku, kiedy
przekraczam bramę wjazdową odwracam się jeszcze raz a w oknie dostrzegam
Louisa. Dostrzegam bandaż oplatający jego nadgarstek, z budynku wychodzi
Ashotn, nie zastanawiam się i stawiam krok w lesie. Moje nozdrza wypełnia
przyjemny zapach lasu po deszczu.
Świetne
OdpowiedzUsuńCudowne
Wspaniałe
Superowe
IKTOTAMJESZCZEWIEJAKBARDZOFAJNE !!!!!!
Jasne że Ci wybaczę za spóźnienie. Każdemu się zdarza :)
Będę trzymać kciuki za cb :D
Buziaczki ;****
Genialny z niecierpliwością czekam na nexta.
OdpowiedzUsuńZoey
i-love-my-life-33.blogspot.com/
Jejciu to jest takie genialne!
OdpowiedzUsuńJuż się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału ^^
@Carrots_6969
GENIALNE. SUPER. Czekam na więcej. Wenki życzę. Pozdro
OdpowiedzUsuńS
OdpowiedzUsuńU
P
E
R
!
Ale troszkę krótkie :( Mimo wszystko i tak mi się podobało :) Każdy czasami się spóźnia, to normalne ;)
MEGA!!!
OdpowiedzUsuńs
OdpowiedzUsuń.u
..p
...e
....r
. czekam na kolejny
Rozdział krótki, ale za to jaki ciekawy. Uwielbiam twoje opowiadanie.
OdpowiedzUsuńElegancko, elegancko ;)
OdpowiedzUsuńNudy...
OdpowiedzUsuńNie no żartowałam xD
Mam nadzieję, że dobrze Ci poszło, bo gdy to piszę jest już po egzaminach :)
Ugh...nie wiem dlaczego ale mam jakieś problemy z bloggerem i nie wyświetlił, że jest u Ciebie nowy rozdział. Ciekawe co w tym lesie się wydarzy...Przykro, że mama Perrie ją tak traktuje...
OdpowiedzUsuńJesteś niesamowita. Uwielbiam to opowiadanie! Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. W wolnej chwili zapraszam do mnie na nowy rozdział.XOXO
Omfg. Kocham to opowiadanie jest takie wciągające... Ugh i jak tu czekać do następnego za 20 komentarzy??
OdpowiedzUsuńNo cóż... Będę (NIE) cierpliwie czekać!
*reklama*
http://mential-stories-from-me.blogspot.com/?m=1
Cudeńko ! <3
OdpowiedzUsuńFajny, ale za krótki bym umiała się rozpisać w komentarzu ;/
OdpowiedzUsuń¦ http://uwierzmimimowszystko.blogspot.com/
¦ http://ostatni-wdech.blogspot.com/
piękne ;**
OdpowiedzUsuńCuudo ;* Oby tak dalej!
OdpowiedzUsuńNessie xx
O Boże dopiero przed chwilą obczaiłam Twój blog i jestem zachwycona Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :D
OdpowiedzUsuńNiesamowity chcę więcej <33
OdpowiedzUsuńBoski jak zawsze *.*
OdpowiedzUsuńPisz dalej ten blog jest genialny
OdpowiedzUsuńNigdy nie czytam opowiadań kiedy są to jego dopiero początki lecz Twój blog mnie oczarował tak dalej. Czekam na następny z niecierpliwością <33
OdpowiedzUsuńNigdy nie czytałam opowiadania, w którym Lou mógłby się samookaleczać. Jesteś oryginalna, podziwiam.
OdpowiedzUsuńRozumiem główną bohaterkę. Nie dziwię się, że nie chciała rozebrać się przed mężczyzną, nawet jeśli to lekarz. Kiedy człowiek nienawidzi swojego ciała, najchętniej zakopałby je sześć stóp pod ziemią.
To okrutnie przykre zadzwonić do matki i usłyszeć, że wylatuje do Paryża, a córkę ma głęboko gdzieś. Nic tylko się załamać...
Zapach lasu po deszczu to coś, co kocham <3
Pozdrawiam!
nie mogę się doczekać następnego i ciekawią mnie przyszłe relacje Lou z główną bohaterką haha <3
OdpowiedzUsuń